Mama Promyczka czyli ja

posted in: O nas | 0

Nie jestem pedagogiem, nie jestem terapeutką, jestem mamą. Ktoś mógłby powiedzieć, że to za mało, by dawać rady. I tak, i nie. W jakiejś mierze z powodu tego, co mnie spotkało, stałam się specjalistką – specjalistką w zakresie swoich dzieci, ekspertką od Mgiełki i Promyczka.

 

To mało i dużo zarazem. Mało, bo zdaję sobie sprawę, że szukacie rozwiązań dla swojego małego i niepowtarzalnego dziecka, które jest samodzielnym kosmosem. Może mieć problemy, z jakimi nigdy się nie zetknęłam. Albo zupełnie inaczej reagować na sprawdzone w przypadku Promyczka pomysły.

 

Z drugiej strony w trakcie codziennej pracy z moimi dziećmi w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że dysponuję już dużą wiedzą praktyczną dotyczącą wspomagania rozwoju dzieci i radzenia sobie z zachowaniami trudnymi. Z myślą o paniach w przedszkolu, które chciały być na bieżąco z postępami Promyczka, zaczęłam robić notatki, zbierać prace, kolekcjonować zalecenia. Tak zebrała się całkiem bogata literatura. Pomyślałam, że szkoda, żeby to trafiło do szuflady.

 

Zwłaszcza że przyszła chwila, gdy zaczęłam dostrzegać mojego Promyczka w innych dzieciach i siebie – w ich rodzicach. Chłopczyk, który kładzie się na placu zabaw i rozpaczliwie krzyczy, bo usłyszał „nie”. Dziecko ignorujące zalecenia mamy, jakby w ogóle ich nie słyszało. Dziewczynka, która odmawia rysowania albo zamyka się w swoim świecie zamiast brać udział w zabawach z innymi.

 

Doszłam do wniosku, że mogę pomóc albo przynajmniej: spróbuję. Jeśli macie problem ze swoim dzieckiem, jeżeli coś was niepokoi, jeżeli tylko możecie, skonsultujcie się ze specjalistą. Ja z kolei chciałabym zaoferować wam cały wachlarz rozmaitych wskazówek, które w naszym przypadku przynosiły bardzo konkretne sukcesy. Traktujcie to jako inspirację do pracy z dziećmi.

 

Tworzę tę stronę dla innych, ale w jakimś sensie robię to dla samej siebie – bo piszę teksty, które sama kiedyś tak bardzo pragnęłam przeczytać. W dniach, gdy górę brała desperacja, a ja krążyłam po sieci w poszukiwaniu pomocy, a zamiast wsparcia natrafiałam tylko na inne opowieści zdesperowanych rodziców. Prawdopodobnie gdzieś w tej przebogatej przestrzeni, jaką jest internet, są inne konstruktywne historie, ale ja do nich wtedy nie dotarłam.

 

Na pewno nie jestem sama. Tysiące matek i ojców walczy o swoje dzieci, które z jakiegoś powodu zaczęły rozwijać się w nietypowy sposób. Liczę, że oni też zabiorą głos i stworzymy wielkie forum pomocy dla tych wspaniałych skomplikowanych dzieci. Chciałabym, żeby to miejsce w internecie było kopalnią konkretnych wskazówek od rodziców, którzy sobie poradzili.

 

Nasza historia – Promyczka i całej mojej rodziny – to optymistyczna opowieść. Nie wiem jeszcze, czy z happy endem, ale kto z nas potrafi przewidzieć przyszłość? Możemy tylko powiedzieć, że rysuje się w jasnych albo ciemnych barwach. Dla mnie przyszłość Promyczka rysuje się teraz w barwach tęczy.